czwartek, 2 lutego 2012

cierpliwość.

Ewa sama w domu, co nie oznacza, że zamierzam go odwrócić do góry nogami. Jak na razie zajmuję się wszystkim, co niepotrzebne zamiast zabrać się za prezentację. 
W szkole mała laba na dyżurze, ze zmęczenia po niemal całym tygodniu ledwo widzę na oczy, przyszły zapowiada się jeszcze gorzej, bo dochodzą powroty autobusem przed 17, ale muszę dać radę! Mrozy mnie wykańczają, dopada mnie jakieś choróbsko, mam nadzieję, że mój organizm nie da się tak łatwo. I bonus - jutro mam się stawić na szczepienie.
Przerwa w osiąganiu celu dobrze mi zrobiła, co musiało odpoczęło no i widać postępy, forma powraca malutkimi kroczkami. Rzeczywiście - cierpienie jest kluczem do szczęścia :-) A mi w końcu udało się ją w sobie wskrzesić, oby na długo! :-)

Brak komentarzy: