niedziela, 27 lutego 2011

the end.

Skończyło się.
Zakończyło się moje 3 tygodniowe, błogie lenistwo, a wraz z tym ' nic nie robienie'.
Wczoraj ciężki dzień, dzisiejszy dość wyczerpujący, a jutrzejszy może wydawać się wręcz katorgą. Ale do jutra jeszcze daleko, wiele rzeczy do zrobienia przede mną... Chcąc, nie chcąc - muszę to zrobić. Jeśli odłożę na później, będzie tego jeszcze więcej i wtedy ciężko będzie wybrnąć.
Sprawy, które stale chodziły mi po głowie - nieco ogarnięte, z czasem powinno wszystko wrócić do normy.
Przemyslałam pewne sprawy, przeprowadziłam wiele rozmów, jestem pełna sił, tryskam energią, pełna mobilizacja, trochę czasu i dojdę na szczyt. Wiadomo, że będzie ciężko, idąc pod prąd, ale inaczej na szczyt, do źródła, nie dojdę. :-)
Mimo wszystkich przeciwności losu, mimo każdej napotkanej, trudnej do pokonania przeszkody niesamowicie ciesze się z tego, że mam wokół siebie tak wspaniałych ludzi.
Dziękować Bogu.
Dostałam 'wieść' i teraz z niecierpliwością czekam na kwiecień. Brakowało mi tego. Czekałam tylko na taka okazję...

Cele są jak tarcza.

sobota, 26 lutego 2011

nie tak.

Napsułam sobie trochę nerwów. Złoszczę się strasznie, bo chcę zmienić pewne rzeczy i NIE MOGĘ, bo to nie ode mnie zależy mimo tego, że mnie też jakoś się to tyczy.
Nie mogę się na niczym skupić, nie mogę zebrać myśli, nawet nie wiem, jak to wszystko określić... No słowem NIE OGARNIESZ.
Jest nie tak, jak byc powinno. Mam nadzieje, że to nie jest ta moja upragniona stabilizacja...
Zabieram się za kolejną książkę...
Jutro nie będę miała jak tu zajrzeć prawdopodobnie, więc coś na zakończenie;
Automaty, 'do' różności... Jak je sobie wyobrażamy ? Zapewne inaczej niż te przedstawione poniżej ;-D

piątek, 25 lutego 2011

Jest nieco lepiej, zmiana otoczenia pomogła. Oczywiście zakochałam się w kolejnych butach, żadna nowość, ale na razie dam sobie spokój, bo jeszcze trochę i przerodzi się to w manię kupowania butów i będzie przypominać z czasem zakupoholizm. ;-D
Miałam okazję dzisiaj się przyjrzeć z bliska kolejnemu złu na tym świecie... Ojciec i małe dziecko. Sposób, w jaki opiekun odnosi się do malucha. Jak dla mnie nie do pomyślenia. Krzywda małej, bezbronnej istoty, bo czymże tak małe dziecko mogło zawinić. To właśnie odzwierciedlenie zła w dzisiejszym świecie. Naprawdę przykre. Nie rozumiem, dlaczego ludzie pakują się w coś bez wcześniejszego przemyślenia całej sytuacji. Ludzie dorośli, ale niezwykle nierozsądni i nieodpowiedzialni. Nie mieści mi się to w głowie. 
 I wkurza mnie moja bezradność...
Teraz znowu przyszło mi do głowy coś zupełnie innego...
Gardzę kłamstwem, nie ma dla mnie nic gorszego. Jakby tego było mało - nienawidzę słów rzucanych na wiatr, niedotrzymywania obietnic, a przy tym PUSTYCH SŁÓW. Każdy mówi, obiecuje, no pewnie, a co tam... Ano właśnie nie! Albo inny przykład: porywanie sie na coś, czegopóźniej nie jesteśmy w stanie 'utrzymać'. Nie chodzi mi o rzeczy materialne typu `utrzymanie domu`.Dobijają mnie już denne wytłumaczenia, które tak naprawdę nie są ŻADNYM wytłumaczeniem. Siedziałam dzisiaj i w pewnym momencie pomyślałam " Coś tu jest chyba nie tak", bo nie tak być powinno. To wszystko utwierdza mnie tylko w jednym przekonaniu . . . 


nie widać.

Kolejna zarwana noc. Jestem niewyspana i zmęczona, głowa mi pęka, nie mam czasu odespać. Nie dzisiaj... 
Nawet nie wiedziałam, że czyjeś dwa proste, zwyczajne słowa ("nie widać") wypowiedziane kilka dni temu, mogą wywołać w głowie tyle zamętu, doprowadzić do kolosalnego nieładu w głowie. Słowa w podświadomości nabrały tak wielkiego znaczenia, że automatycznie moje nastawienie zmieniło się, pod tym względem na gorsze. Ale to już niespecjalnie mój problem, bo ja tego tak nie odczuję.
Odniosę się do zdania, które wczoraj ktoś mi przekazał, i które mnie rozbawiło. Otóż mając w głowie to zdanie przypomina mi się jakaś tam część niezbyt odległej przeszłości, teraźniejszość, a także przyszłość. Ktoś popełnił błąd w przeszłości mimo ostrzeżeń. Obecnie - ktoś jest w trakcie popełniania tego samego błędu, o którym wspomniałam i wiem, jak to się niedługo skończy. Czemu się to wszystko w tym wypadku równa ? Obojętności. Do czego zmierzam... W moim przypadku, jeśli "zawita" obojętnośc można powiedzieć, że nie ma nic. Czasem ludzie nie zdają sobie sprawy z pewnych rzeczy, nie biorą do siebie ostrzeżeń, mogą zranić, ale nie wiedzą, że najbardziej zranią wtedy siebie. I na koniec, zacytuję inne zdanie, które usłyszałam "Nie życzę nikomu Twojej obojętności, to boli...". Prosty przykład na to, że ludzie sami siebie ranią, jakby za 'pośrednictwem' mojej osoby, acz ja nie mam w tym udziału...
Na ten temat mam do powiedzenia dużo, dużo więcej, ale z pewnych powodów tego nie zrobię.
Dziś jeszcze trochę się może pobronię przed tą wstrętną obojętnością, wybędę z domu, zrealizuję plany i zobaczymy, co z tego wyjdzie. :-)
Miłego dnia ! :*

czwartek, 24 lutego 2011

Kolejny dzień powolutku dobiega końca.
Nie mogę dzisiaj za nic w świecie zebrać myśli.
Targają mną zbędne emocje, mam mieszane uczucia, do tego głupie przeczucia. W skrócie: NIE PODOBA MI SIĘ TO WSZYSTKO. Coś w stylu rozpaczy graniczącej z szałem.
Tyle przede mną, tyle czeka mnie w najbliższym czasie. Już sama myśl o tym wydaje się być męcząca...
Kiedyś zobaczyłam cytat i od razu pomyślałam o sobie. " Jestem cholerykiem i mam marzenia wielkie". Oj, bardzo wielkie. Ostatnio jeszcze miałam tylko cele, ale jak zobaczyłam kilka rzeczy, pomyślałam o realizacji, o spełnieniu się, usłyszałam w swoim kierunku niezwykle ciepłe słowa, a wraz z nimi dowiedziałam się, ile osób we mnie wierzy... Dusza się śmieje :-) Chyba każdy o tym wie, bynajmniej wiedzieć powinien, że o marzenia trzeba i warto walczyć... Jeśli nie mamy celów, jeśli nie mamy marzeń, nadal biegniemy. Tylko gdzie ? Donikąd ?

środa, 23 lutego 2011

Jeszcze wczoraj wieczorem nie przeszłoby mi przez myśl, żeby zatęsknić za szkołą, ale właśnie nastał ten czas... Co miałam w planach zrobiłam, reszta spraw do załatwienia [nie]stety w szkole, po prostu ogrom wszystkiego. Mogłabym już jutro iść, nadrobić co zaległe i mieć to wreszcie z głowy. Ale zanim to nastąpi muszę trochę poczekać. Podobno cierpliwość jest kluczem do szczęścia. Ha, podobno - cierpliwość jest kluczem do szczęścia! Mogłam tego doświadczyć nie raz.
Trochę z innej beczki... Stale przypominają mi się dośc dziwne sytuacje z przeszłości, w niekoniecznie odpowiednim momencie, a ja nie mogąc się opanować wybucham śmiechem. Chciałabym siebie wtedy zobaczyć. Musi wyglądać komicznie :-D
Zaczynam bezsensownie pisać, więc znikam stąd czem prędzej, wypadłam z wprawy, ale z czasem pewnie się to zmieni. Obiecuję sobie i wszystkim innym zaglądającym - jutro napiszę coś 'lepszego'.

wtorek, 22 lutego 2011

?

Położyłamm się padnięta 0 23, przewracałam się z boku na bok usiłując zasnąć. I tak zleciało, gdy patrzyłam na zegarek zbliżała się godzina 3, dokładnie było za dwie. Natłok myśli nie pozwałał mi zasnąć nawet na moment. W kółko powtarzałam sobie " bądź cierpliwa" na przemian z "dasz radę". Aż w końcu zasnęłam, ale nie na długo. O 5 byłam już na nogach. Temperatura na dworze -15.
Nie moge się na niczym skupić.
Zlekceważyłam swoje przeczucia. Dostałam od życia lekcja, znów czegoś się nauczyłam, nowe życiowe doświadczenie. Mimo to, dobija mnie ta straszna niewiedza, z kolei bezradność strasznie przytłacza. Jedno i drugie wysysa ze mnie wszystkie chęci do czegokolwiek.
Pozostaje mi teraz tylko i wyłącznie czekać. Cierpliwie czekać...

poniedziałek, 21 lutego 2011

Rozplanowałam sobie wszystko na CAŁY DZIEŃ. Pochłonęło mnie to w takim stopniu, że skończyłam za szybko. Tak, tak, powinnam się cieszyć. Ciesze się, ale nie o to mi chodziło, żeby skończyć tak szybko. W rezultacie bloguję, rozmyślam i próbuję znaleźć sensowne zajęcie.
Dzisiaj rano, mama przyniosła mi wcinek z gazety. A tam - mała Ewa i krótki wywiad ze mną ;-D  Byłam w podstawówce, chyba 2 klasa. No i pięknie, są pomysły. Chyba zrobię sobie scrapbook'a.

PPŚ

niedziela, 20 lutego 2011

:-)

Dobry na wieczór.
Dawno sie tak nie czułam.
W pozytywnym sensie " czuć się ".
Jestem pełna entuzjazmu, zapału, naładowana optymizmem, mam ogromne chęci na działanie. Gdyby nie ta pora to już teraz zaczełabym działać. 
Czeka mnie pracowity tydzień. Co jest jednak w tym wszystkim najlepsze ? Właśnie tego chcę, tego potrzebuję. Pracowitego tygodnia. Coś czuję, że ten tydzień będzie wyjątkowy.
Będą zmiany. :-)

Link w poprzedniej notce do filmiku, który polecam.

nd.

Niedziela.
Znienawidzony przeze mnie dzień. Ot tak.
Licząc od dnia jutrzejszego, czekają mnie 2 pracowite tygodnie. Przyszedł czas na to, z czym wcześniej odwlekałam, także TERAZ ALBO NIGDY. :D
Kilka rzeczy mnie dzisiaj zainspirowało, zmotywowało, więc od jutra trzeba zacząć działać, bo szkoda byłoby nie wykorzystac swojego zapału.
A teraz z innej beczki:
Fredde Gredde. Pewnie nikt z Was o tej osoby nic nie słyszal, jak już to pewnie niewielu. 25 letni Szwed. Jego pasją jest muzyka, gitra, a także komponowanie. Jest niesamowicie utalentowany, zarazsami zresztą przekonacie się o tym. Znalazłam go na YouTube, a wraz 'z nim' - jego gitarowy remiks, skladający się z 32 piosenek, które zagrał i zaśpiewał. Wszystko tra 8 minut. POLECAM !


Miłej niedzieli. 

sobota, 19 lutego 2011

Owoc pracy rąk ludzkich. " Owoc ".
Niedawno znajomy przesłał mi prezentację dotyczącą ' genezy ' powstawania drogich butów.
Wystarczy głowa, skuteczne prowadzenie biznesu i umiejętność odpowiedniego kierowania i wykorzystywania z premedytacją miejscową ludność do obniżenia kosztów produkcji ( mowa o ludności z Indii ).
"Wzorem dla wszystkich krwiożerczych kapitalistów jest z pewnością marka Catwalk. Firma posiada w Indiach 130 fabryk, z czego 12 produkuje buty dla tzw. klientów klasy A, czyli tych najbogatszych. Para butów wyprodukowanych w takiej manufakturze kosztuje w sklepie około 1000$. Koszt produkcji tejże pary nie przekracza 5$ Czysty zysk!"
 Catwalk to firma niezawodna: tylko 1% produktów oddawanych jest do reklamacji
Fabryka
Dzień pracy w fabryce trwa około 16-17 godzin.
 W celu lepszego zagospodarowania przestrzeni pracownicy kleją buty na dwóch poziomach
A niżej gotowy produkt do kupienia w markowych salonach firmy Catwalk

Świat zadziwia. Pozytywnie, ale negatywnie też...

Search.

Ciężka noc, ale dzień będzie piękny ! Nie ma innej opcji :-)
Pomyślałam sobie o tym, czego teraz poszukuję i od razu przypomniała mi się dość zabawna sytuacja.... Jakiś czas temu, na photoblogu, a dokładniej na moim emblemacie widniał napis " Poszukuję wody w proszku ". Ktoś pod notką dodał komentarz : " Proszę " wraz z linkiem, więc zajrzałam. > http://mikal.wrzuta.pl/film/8RJy3i4Yjwp/woda_w_proszku

Czasem nawet najmniejsze rzeczy, wydające się być błahostkami potrafią wywołać uśmiech i tą iskierkę radości, która się tli w oku...
Wracając do poszukiwań... Poszukuję równowagi i współdziałania, które przejmie kontrolę nad moim życiem , NA GWAŁT ! W tym nikt mi już nie pomoże, bo równowaga i stabilność to coś, co sama muszę w sobie wskrzesić.
Chcieć to móc :-)

" Nadzieja jest początkiem zmiany." 

piątek, 18 lutego 2011

AliaVita

Tyle udało mi się zrobić w ciągu tych kilku wolnych dni, wszelkiego rodzaju połączenia przyjemnego z pożytecznym. Aż w końcu nadeszła "ta" myśl: zaniedbany blog, powrót, dalsze pisanie. Wszystko ładnie, pięknie, pominąwszy fakt, że zapomniałam hasła. Na początku z uśmiechem, jaki to ze mnie luzak, z myślą, że zaraz przypomnę sobie hasło i psikus. Po kilku dziesięciu próbach poddałam się, stąd ten nowy. Tak sobie myślę, że może to i lepiej. Nowy rozdział w życiu, całkiem inne, można powiedzieć, że nowe życie. Pora skupić się na teraźniejszości i niedalekiej przyszłości, to jest w tym momencie najistotniejsze.
Czas ucieka, książka czeka ! :-)