sobota, 30 kwietnia 2011

ostatni.

Cholewka jasna... Znów się wszystko zaczyna komplikować, a zarazem sypać na swój sposób. Nie znoszę tego. Miało być całkiem inaczej, wyszło inaczej, jak zwykle...
Nie mogę zebrać myśli, stale robię jakieś pomyłki, jakbym była myślami w innym świecie, naprawdę dziwne jest to wszystko...
Dziś na chwilę oderwałam się od dogłębnego rozmyślania, zajęłam się porządkami, podgarnianiem czekając tym samym na gościa. Doznałam szoku. No kilka lat się nie widzieliśmy. I niech nikt mi nie mówi, że ludzie się nie zmieniają!Nie chodzi mi o wygląd choć to też. Niczym Bodyguard. Z takim nie bałabym się nigdzie wyjść :-D A te dziary, o rany. Wypytywałam i bacznie słuchałam o tym, co przedstawiają. ]:->
Tak więc do środy razem z Bodyguardem, haha.
Co do wczorajszego dnia: przemiły, miłe zaskoczenie, niespodzianka. Chwila w szkole, na apelu i na 10minutach lekcji, po czym wyszłam z klasy, a następnie szkoły, podążając z jednym 'gościem' do 4 innych, w dobrą miejscówkę, aby rozpocząć mega długi chill. Przypaliło mnie słoneczko, po powrocie do domu się położyłam i wpadła mama i okazało się, że muszę się zbierać. Miła niespodzianka + kolejna para butów; standardowo.
A teraz pora się ciepło ubrać i dziś grillujemy.
Jutro będę się martwić o całą resztę, o której teraz myśleć nie zamierzam.
Udanego wieczoru :)

Brak komentarzy: