środa, 13 kwietnia 2011

fundamenty.

Przemiły spacer, jak za dawnych czasów, uśmiałyśmy się, jak głupie, tego mi brakowało...
Ale jak szybko humor może ulec zmianie.
Mam ochotę wrzeszczeć, krzyczeć, piszczeć tak, jak tu teraz siedzę, najgłośniej, jak tylko potrafię, do znudzenia, ale nie mogę. Jestem w domu, a w okół mnie nie ma dźwiękoszczelnych szyb. NIESTETY.
I jak tu podjąć jakąkolwiek decyzję, skoro stale się coś zmienia, a ja już nie mogę się w tym wszystkim połapać, a tym bardziej nie mogę wszystkiego złożyć w jedną, sensowną całość...  STOP !
Koniec z tym. Swoje trzeba wycierpieć, swoje już wycierpiałam, a więc teraz pora uzbroić się w cierpliwość wyczekując obojętności, której pragnę, jak nigdy wcześniej. A co potem ? Nie chcę wiedzieć...
Cel obrany, zajęcia na każdą porę dnia i tym muszę się pocieszyć.
Uczucie zaślepia, a ktoś inny to wykorzystuje; na naszą niekorzyść.
Zbuduję mur, nie do przebicia...

Brak komentarzy: