niedziela, 20 marca 2011

Wszesnym rankiem obudził mnie telefon, a dokładniej sms. Wiadomość miła, acz ja byłam bardzo zdziwiona. Miłe zaskoczenie i już jakiś mały plus dzisiejszego dnia. Niedługo po tym znów zasnęłam.A sen miałam przepiękny, ach... :-)
Po kolejnym przebudzeniu wstałam. Żeby 'przyspieszyć całkowite wybudzanie się' na początek 20 przysiadów, kąpiel i standardowo kawa.
Dzisiejsza niedziela będzie bardzo pracowitym dla mnie dniem, mam wiele rzeczy do zrobienia, ale mam nadzieję, że jakoś szybko się z tym uwinę o ile będę mogła się w ogóle skupić i oderwać od rozmyślania nad pewnymi sprawami, których już totalnie nie ogarniam. Obmyślam godzinami, co i jak, gotowa, by poczynić jakieś kolejne kroki, a tu niespodzianka! Natrafia się taka a nie inna  'sytuacja', właściwie bardziej odpowiednim określeniem byłaby "rozmowa" i co ? I nagle wszystko zaczyna się sypać w mojej głowie, wszystko, co poskładane ulega kolejnemu rozpadowi, mam jeszcze większy nieład pośród myśli i znów nie wiem, co mam robić. Jest jedno wyjście z całej tej głupiej sytuacji, ale nic nie robienie to nie najlepszy pomysł. Poddać się ? Nie, nie, nie. W końcu moje motto to " Never give up "...
Zabieram się do pracy. Jeśli w najbliższym czasie będę miała jakieś luzy , postaram się zrealizować kilka pomysłów, które  od dawna mam, a jedyną przeszkoda jest niewystarczająca ilość wolnego czasu.
I na koniec utwór Elliott'a, którego słowa są jakby wyjęte mi z ust...



Miłej niedzieli ! 

Brak komentarzy: