sobota, 25 czerwca 2011

wyjście

Tego właśnie potrzebowałam. Tego wszystkiego, co dostarczył mi wczorajszy dzień, a wraz z nim - inni. Calutki dzień w biegu, ogrom kofeiny, kilometry zrobione na rowerze, a wieczorem melanż w naszym wykonaniu - nie do przebicia, długa rozmowa, później ludzi przybyło, w tym TA JEDNA osoba, dzięki której, będąc w jakimś chorym, ślepym zaułku - wybrnęłam. Udało się ! Co najważniejsze - nadzieja i optymizm na nowo we mnie wskrzeszone. Człowiek będący dla mnie motywacją do dalszej walki, do tego by się nie poddawać, a gdy upadnę motywacją, która doda mi sił i za sprawą której będę mogła się podnieść i wspiąć jeszcze wyżej niż poprzednio. Szczęście w pojedynkę to nie to samo. Walczysz dla siebie - doskonale, ale jakie to wspaniałe uczucie, gdy wiesz, że możesz walczyć też dla innych. I ten budujący fakt, że nie jesteś samotnym człowiekiem, a wręcz przeciwnie - masz przy sobie ludzi, którzy w Ciebie wierzą, możesz na Nich zawsze polegać.
Sytuacja bez wyjścia, mająca jednocześnie jedno jedyne wyjście, dlatego też bez wyjścia - okazała się być sytuacją, z której da się sensownie wybrnąć. O B Y T A K D A L E J !

Brak komentarzy: