Tęsknię... Tęsknię do rozmów, które zaczynały się wieczorami, czasem popołudniami, a kończyły bardzo późno w nocy, albo i nad ranem.Ogrom szalonych pomysłów, radość i to beztroskie szczęście. Każdy najmniejszy kłopot, który pokonywaliśmy razem, wiele trudu, ciężkich chwil i uczucie, które przybliża wyobrażenie sobie człowieka balansującego na cienkim drążku znajdującym się nad przepaścią. Równowaga, która panowała pozwoliła mi się utrzymać. Równowaga i uzupełnianie się charakterów.
Czy to nie jest trochę zabawne, że ludzie mają czas na wszystko, a nie mają go wystarczająco dużo na to, co tak naprawdę powinno być najważniejsze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz