czwartek, 31 marca 2011

4

Mamy czwartek.
Wczoraj byłam tak padnięta, że nie miałam ochoty na nic. Dowiedziałam się tylko, co tam było ciekawego w szkole pod moją nieobecność i położyłam się spać. Do tego pewne sprawy mnie przybiły, doszła mała chandra i dołek i w efekcie końcowym nie zrobiłam na dzisiaj nic, tylko poszłam spać...
Udało się. Prezentacja i 3 inne prace przełożone na tydzień, pomijam w ogóle fakt, że powinnam być teraz na konkursie, ale ostatecznie zrezygnowałam, bo wczoraj nie miałam siły na nic. A jak zabieram się do czegoś to robię to porządnie, albo w ogóle... Musiałam postawić na to drugie.
3 pierwsze godziny w miarę luźne, więc zrobię jakąś pracę i ogarnę programowanie, bo na 6 h. sprawdzian.(;
Wczoraj na moment zasiadłam przed TV. Po prostu reklama mnie zaciekawiła - reklama tego, co ma się pojawić w "Uwadze", tak wiec zaczekałam i obejrzałam. Było mi tak cholernie przykro, gdy to oglądałam, nawet łez nie potrafiłam powstrzymać. Dyskryminacja ludzi wobec dziecka noszącego wirusa HIV. Nie rozumiem takich ludzi, o jakich zachowaniu była mowa w 'programie', a raczej reportażu. Pomagają upośledzonym, niepełnosprawnym, niewidomym, a nie chcą i co gorsza ODMAWIAJĄ pomocy chłopcu noszącego wirusa, przez co nie mógł normalnie się uczyć. Tak , wirusem można się zarazić, ludzie się tego boją, ale to jeszcze nie powód do tego, aby tak potraktować dziecko. Poruszyło mnie też to, co chłopiec mówił na ten temat, co opowiadał ; głównie o zachowaniu innych wobec niego. Przeżył i wycierpiał wiele, ale jest niezwykle silnym i pełnym entuzjazmu dzieckiem...
Przykre, ale niestety prawdziwe.

poniedziałek, 28 marca 2011

stay

Robi się późno. I znów 21:21 . Dzień w dzień, co spojrzę na zegarek - dosłownie ZAWSZE godzina&minuty wykazują tą samą liczbę. Cóż za codzienne przypadki. Nie wierzę w bzdety typu " 21:21 ktoś o mnie mysli, ktoś mnie kocha", czy jeszcze inne wymyślone bzdury :-)
Dziś w szkole miałam kilka razy deja vu , ostatnimi czasy mam je bardzo często. To dość dziwne uczucie. Chciałabym mieć kiedyś odwrotność deja vu, czyli tzw. " jamais vu " . To dopiero musi być dziwne uczucie. Zapewne jest rzadko 'spotykane'.
Dzień całkiem w porządku, a ja słucham jakiś pięknych, bo pięknych, ale smętów. Żeby nie było - cieszę się życiem i każdą jedną maluśką, miłą błahostką.
Uwielbiam takie dni, jak dzisiejszy. Niby nic takiego, ale jednak niby zwyczajna rozmowa może wiele dać. Zwyczajna rozmowa, a poprawiła mi humor, zmobilizowała mnie, mimo tego, że 'adwersarz' nie miał pewnie tego na celu. Oby tak dalej.  Teraz w kółko powtarzam sobie " Warto walczyć do samego końca".
Wracając do rozmów... Dziś przeprowadziłam ich ogrom, z przeróżnymi ludźmi i niektóre zmieniły moje postrzeganie świata, na pewne sprawy patrzę pod nieco innym kątem, z innej perspektywy...
ZMIANY. Przez niewystarczającą ilość czasu nie mogę ich wprowadzić w życie. Mam nadzieję, że uda mi się w niedalekiej przyszłości...

niedziela, 27 marca 2011

zmiany.

Zmiany, zmiany i znów ZMIANY. Stale to samo, ciągle te zmiany. Ale czasem trzeba. Akurat u mnie jest to coraz częściej, ale zmiany na lepsze wyjdą mi na dobre. Także pierwsza z nich wprowadzona w życie zostanie pewnie wieczorem, jak już wrócę do domu. Bez pospiechu, powoli, a będzie dokładnie tak, jak być powinno. Będzie ciężko, bo nie łatwo zmienić jakieś tam złe przyzwyczajenia, ale warto się trochę z tym pomęczyć, aż do zmiany.
Mimo wczorajszych opadów śniegu - mamy wiosnę :-)  Świeci słońce, deszcz nie pada, czego chcieć więcej ?
To będzie męczący, pracowity i PIĘKNY tydzień. :-)
milej niedzieli :*

oddly

Nie śpię, standardowo, jak co dzień tyle, że będąc u siebie zwykle męczę się w łóżku lub coś czytam i próbuję zasnąć. Tym razem jest inaczej. Jestem w innym miejscu, spać mi się nie chce, zaczekam do drugiej, przestawię sobie godzinę i dopiero wtedy się położę. Śpimy krócej , bardzo fajnie. -,- Jak pomyślę sobie o tym wszystkim, co na mnie czeka po powrocie do domu , awersja do wszystkiego po prostu...
Przez całą sobotę wypiłam tylko jedną kawę, aż sama sobie się dziwię, ale to pewnie dlatego, że nie miałam czasu + cały dzień wcinałam owoce, nic więcej.
Z moich obliczeń wynika, że pozostało mi nie więcej niż 2,5h , snu... No więc zapowiada się powtórka z rozrywki...  Króciutki sen, pobudka o 6, zakupy, kino, powrót do domu, szara rzeczywistość, a przy tym niedzielny, a zarazem sześciodniowy, mega wielki, meczący zapierdol. Okej. Dam radę, jakoś, bo jakoś, ale lepszy rydz niż nic ! :-)
A tęsknota w dalszym ciągu, choć w większym stopniu zżera mnie od środka. W tym o to przypadku objawia się moja bezradność, której nienawidzę.  Nie znoszę czekać, wrrr !
Życzę sobie powodzenia...

sobota, 26 marca 2011

(;

Weekend, weekend. Sumienie nie daje mi spokoju, bo nie wyrobiłam się z czasem - w rezultacie nie zrobiłam plakatu... Jutro ze wszystkim nie wyrobie, bo nawet nie wiem, o której będę w domu. Nie ma to jak żale :-D
Dzisiejsze plany uległy zmianie. Siedzę sobie we Wrocławiu, z okna moje ulubione widoki, które kocham wręcz <3 I będę je podziwiać do późna. A jutro przed południem lecimy na seans.
Tak więc teraz zabieram się za poszukiwania jakiegoś ciekawego e-book'a  co by mi się samej w mieszkaniu nie nudziło. Oczywiście przy OpenFM :-D
Dziwnie, przedziwnie, cały czas odnoszę wrażenie, że historia z przeszłości się stale powtarza, dobija mnie to, ale i nakręca, bo nawet jeśli się powtarza to i tak dobrze się wszystko skończy i wszystko wróci do normy, jak ostatnim razem. Wierze w to z całego serca.
Nienawidzę, gdy coś mi miesza w głowie, ale dobrze, że głos serca podpowiada mi, co robić.
Czekam tylko na TEN dzień. A będzie pięknie !
Koniec tego smęcenia, czas na film.
Miłego wieczoru.

sen.

Minęło 5 męczących dni, przy czym sypiałam po 2/3h, duże ilości kofeiny były moim napędem. Tej nocy spałam wyjątkowo dobrze i długo. Można założyć, że się wyspałam. Robię postępy - nie wypiłam jeszcze kawy.  Nie wiem, dlaczego, ale byłam cały czas nastawiona na to, że plany nie wypalą i zostałam zaskoczona, bo wypalą. I tym o to sposobem - ten weekend będzie pracowity. Próba, sprzątanie, plakat, który muszę stworzyć za pomocą swoich rysunków, a potwornie mi się nie chce i kilka innych rzeczy, bo nawet nie wiem, czy dzisiaj wrócę. Jak nie dziś to jutro tyle, że nie wiadomo, o której. Wszystko niepewne, ale przynajmniej na czymś się skupię. We wszystkim można odnaleźć jakieś plusy :-)
Teraz mam jeszcze ogromną nadzieje, że weekend za tydzień też wypali. O niczym innym teraz nie myślę. Calutkie dwa dni poświęcone na to, co kocham. To dopiero piękne !
Tymczasem zajmę się tym, co powinnam, a  popołudniu wybywam do miasta, więc :
Życzę wszystkim miłego, udanego weekendu, bo ja tak właśnie zamierzam spędzić dzisiejszy wieczór/jutro.
See You ! :*

" Pisze dla moich ludzi w różnych miejscach "

czwartek, 24 marca 2011

powtórka.

Powtórka z 'rozrywki' & historia lubi się powtarzać. Tego właśnie się obawiałam...
Słowa mogą zranić, słowa mogą zabić. Tymczasem od środka niszczy mnie czekanie, próbując zabić nadzieję, ale iskierka nadziei przetrwa zawsze, jak kiedyś, jak dawniej. Wtedy dobrowolnie, sama chciałam ją w sobie zniszczyć, na zawsze. Nie udało się, CAŁE SZCZĘŚCIE. Wiem, że nadzieja nie umiera.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale z zasadami, niezłomną wiarą i nadzieją można osiągnąć wiele, można przetrwać pośród problemów, kłopotów, można pokonać największe przeszkody, ale w tym wszystkim potrzeba jeszcze ogrom cierpliwości...

Jestem z siebie dumna ! :-)  Bywam w gorącej wodzie kąpana, ale coraz rzadziej, co jest moim małym sukcesikiem. Tak bardzo chciałam to zmienić na bycie cierpliwą, aż w końcu udało mi się...
Teraz następne cele i plany do zrealizowania.
Za mało wolnego czasu, zbyt wiele obowiązków i zobowiązań, z których wywiązywać się muszę, ale przede wszystkim chcę, bo jedną z moich nie do złamania zasad jest dotrzymywanie słowa, jak i każdej, nawet najmniejszej obietnicy.

Jutro już ostatni dzień w tym tygodniu i bardzo wczesne zrywanie się z łóżka. 8 godzin w szkole jakoś wytrzymam, po powrocie do domu czeka mnie kilka rzeczy do zrobienia i weekend. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to spędzę go bardzo miło i oby tak było ! :-) A jak zdrowie powróci to weekend za tydzień może być jeszcze ciekawszy, bo cały poświęcę na coś, co kocham wraz z innymi ludźmi ; brakowało mi tego...
Dziś stojąc przed klasą z klasą uświadomiłam sobie, że nie zamieniłabym obecnej klasy na żadną inną. I nie przeszkadza tu nawet fakt, że za nami nie cały rok szkolny spędzony razem, a ja już się tak szybko do wszystkich przywiązałam. :-)

Pisałam, w między czasie piłam kawę, żeby nie zasnąć. Mam moc ! Mogę działać.

Never give up !


środa, 23 marca 2011

l.

Niedawno wróciłam. Dzisiejszy dzień to jakaś totalna pomyłka, a na dodatek chce mi się cholernie spać. Po powrocie do domu wypiłam kawę, a teraz siedzę sobie wygodnie zajadając lody i obijając się. Właśnie doszłam do wniosku, że brak mi do siebie słów, a lody nie były&nie są dobrym pomysłem,  a wręcz odwrotnie. Nie powinnam ich w ogóle 'tykać' w najbliższym czasie z kilku istotnych powodów...
Trudno, już za późno :-D
Ajajaj, już kocham nadchodzące dni, rany :-)
Nie wiem, co mi się stało, ale moja awersja do historii minęła ! :-) Wcześniej do programowania, teraz do historii, oby tak dalej :-D
A teraz odrobina relaksu przy książce, a potem może w końcu zabiorę się do roboty. Pewnie się nie zabiorę, norma. 
+ wieczorem może "coś"wrzucę [czyt. "wyczesaną"animację] :-D
 Miłego ! :* 


wtorek, 22 marca 2011

:-)

Od rana całkiem ok, po szkole spaceru, który miał być - nie było, ale za to miłe popołudnie. Nie do końca wypaliło tak jak chciałam&chciałyśmy, ale przyszedł do głowy nieco inny pomysł w związku z tym, że pojawiła się pewna, pechowa przygoda. Ale to dnia nie zepsuło. Całe szczęście :-) Dzisiejszy dzień jest taki pechowy. A ze mnie dzisiaj mała psuja :-D I tak na długo NIC humoru mi nie zepsuje, bo żyję tą wspaniałą myślą i głęboko wierzę, że wszystko wróci do normy. WIEM TO ! :-)
W tym tygodniu w miarę spokojnie, a od weekendu, właściwie od piątku, dzień w dzień "coś". Masa planów, napięty "grafik", ale lubię takie dni :-) I wykorzystam je w 100 procentach. Mam nadzieję, że jakoś zleci i doczekam się TEGO cudownego dnia, który nie wiadomo kiedy nastanie, ale to czekanie na pewno zostanie mi wynagrodzone, bo CIERPLIWOŚĆ JEST KLUCZEM DO SZCZĘŚCIA. Tęsknota zaczyna mnie nakręcać, pozytywnie ! :-)
Czas zabrać się za coś pożytecznego; dość tego leniuchowania. Kawa, "stare"piosenki, których dawno nie słuchałam i zeszyt od historii. ( tak, uczę się słuchając muzyki, a czasem i pisząc sms, czy na gadu-gadu  :-D To mnie nie rozprasza, taki bajer :-D).
Miłego wieczoru ! :-)

poniedziałek, 21 marca 2011

sure.

Marzę o śnie, bo dzisiejsze przeżycia wyssały ze mnie resztki sił. Tyle planów, tyle celów, ale stale brakuje tego jednego, a zarazem najważniejszego i nieodłącznego elementu mojego życia...
Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak trudno naprawić najmniejszy błąd, który wydawałby się drobnostką.Okazało się, że drobnostka  jest mała, ale jej "waga" i "cena" przeogromna.
Najgorsze są te chwile, kiedy chcę zrobić pierwszy krok ku temu, by spróbować naprawić to, co jest nie tak i przychodzi nagle ta chwila, która mnie paraliżuje od środka, staję się bezradna, a szansa trwająca niespełna kilka minut mija... i nic ... nadal to samo, ta sama pustka, głupi strach, a cel... bezcenny. Warto walczyć do samego końca,  w tym wypadku WARTO.

niedziela, 20 marca 2011

Wszesnym rankiem obudził mnie telefon, a dokładniej sms. Wiadomość miła, acz ja byłam bardzo zdziwiona. Miłe zaskoczenie i już jakiś mały plus dzisiejszego dnia. Niedługo po tym znów zasnęłam.A sen miałam przepiękny, ach... :-)
Po kolejnym przebudzeniu wstałam. Żeby 'przyspieszyć całkowite wybudzanie się' na początek 20 przysiadów, kąpiel i standardowo kawa.
Dzisiejsza niedziela będzie bardzo pracowitym dla mnie dniem, mam wiele rzeczy do zrobienia, ale mam nadzieję, że jakoś szybko się z tym uwinę o ile będę mogła się w ogóle skupić i oderwać od rozmyślania nad pewnymi sprawami, których już totalnie nie ogarniam. Obmyślam godzinami, co i jak, gotowa, by poczynić jakieś kolejne kroki, a tu niespodzianka! Natrafia się taka a nie inna  'sytuacja', właściwie bardziej odpowiednim określeniem byłaby "rozmowa" i co ? I nagle wszystko zaczyna się sypać w mojej głowie, wszystko, co poskładane ulega kolejnemu rozpadowi, mam jeszcze większy nieład pośród myśli i znów nie wiem, co mam robić. Jest jedno wyjście z całej tej głupiej sytuacji, ale nic nie robienie to nie najlepszy pomysł. Poddać się ? Nie, nie, nie. W końcu moje motto to " Never give up "...
Zabieram się do pracy. Jeśli w najbliższym czasie będę miała jakieś luzy , postaram się zrealizować kilka pomysłów, które  od dawna mam, a jedyną przeszkoda jest niewystarczająca ilość wolnego czasu.
I na koniec utwór Elliott'a, którego słowa są jakby wyjęte mi z ust...



Miłej niedzieli ! 

sobota, 19 marca 2011

it sucks

Wczoraj po powrocie ze szkoły położyłam się i zasnęłam. Po przebudzeniu wcale nie było lepiej. Więc poszłam spać. Dziś po przebudzeniu stwierdziłam, że samopoczucie jest jeszcze gorsze. Zrobiłam rzeczy, do których się wcześniej zobowiązałam, zrobiłam, co obiecałam mamie,  a później kolejna ucieczka w sen. Standardowo słuchawki w uszy, sentymentalne kawałki, do głowy przedzierały się wspomnienia i chwile, o których powtórce marzę. Wiem, gdzie popełniłam błąd, człowiek  w końcu się na nich uczy i ma do nich prawo, ale co z tego, jak cholernie się obawiam kolejnego kroku i już od nadmiaru myśli nie wiem, co mam robić.
Jestem na siebie wściekła... Będę musiała zaryzykować, chcę tego, bo jeśli nie zaryzykuję w przyszłości będę sobie pluć w brodę, że nie spróbowałam... Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Do odważnych świat należy. Muszę walczyć, bo jest o co ...
Czas pędzi, sporo czasu minęło, i co ? Nie jest łatwiej, a wręcz przeciwnie... Robi się coraz trudniej, coraz gorzej w każdym znaczeniu tego słowa.
Moje myśli są w szczątkach, ostatnio miałam ochotę tyle napisać, ale nie mogłam się skupić, ani zebrać myśli i złożyć je w jedną całość, która miałaby jakiś sens. Nie udało się...
Chwile słabości i ucieczka donikąd. Mam mały lek - sen, który nie jest rozwiązaniem, ale pozwala na trochę oderwać się od tego wszystkiego, nie karze się głowić ni myśleć, czy się zamartwiać. A mimo to daje ukojenie...

środa, 16 marca 2011

brakczas

Dawno nie było w moim życiu takiego tygodnia, jaki jest teraz. A szaleństwo wywołane brakiem czasu, ogromem wszystkiego skończy się na początku kwietnia... Już nawet nie chcę weekendu, bo nawet wtedy będę strasznie zabiegana. Wszystko na raz, byleby zdążyć, byleby było, jak należy. W poniedziałek od rana do 15 będzie spokój, wyjazd do kina, a po powrocie kolejne zmagania, a zarazem przygotowania do zbliżających się, kolejnych rozgrywek. Tak, teraz jestem chora, a do tego kontuzjowana, nie ma co się łudzić, że do poniedziałku mi wszystko minie, ale pozostaje mi modlić się, aby przeszło do 30. Potrzebuję czasu na sen i regenerację sił, ale nie ma kiedy. Wyśpię się przed Świętami, albo w czasie trwania świąt. Do tego czasu muszę wytrzymać i pocieszyć się kofeiną. Już nie wiem skąd czerpać siły, gdybym chociaż sypiała godzinę więcej, marzenie.  Czas pędzi nie ubłagalnie. Czekam na kwiecień, mimo, że na początku, pierwszy weekend pięknego miesiąca zapowiada się pracowicie, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem. Oby !
Pora wracać do mniej kolorowej rzeczywistości i skończyć, co zaczęłam.
Miłego wieczoru.

poniedziałek, 14 marca 2011

moment.

Zmęczenie nie pozwala mi się na niczym skupić, a ilekroć usiłuje to robić, szybko się rozpraszam, albo po prostu zamykają mi się oczy, a w głowie tylko jedno " SEN ". Byle do soboty.
Gdy wychodziłam dzisiaj ze szkoły, ubrałam się, bo byłam rozgrzana, wychodzę na dwór i miła niespodzianka... piękna pogoda, na dworze było cieplutko, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. No tak, czar prysł, bo pogoda ma ulec zmianie i to oczywiście na gorsze.
Czekam na koniec tego meczącego tygodnia, niestety dopiero poniedziałek. Czekam na kolejne informacje, co, jak, kiedy. Było dzisiaj godnie. :-D Na rozgrywkach i po rozgrywkach też, zwłaszcza na pks-ie, gdy sobie ładnie czekaliśmy na autobus, a ja mimo zmienionego głosu przez chorobę zaczęłam śpiewać, a wszystko przypominało jeden wielki mix. Skończyłam kawałek jednej piosenki i od razu zaczynałam śpiewać kolejną.
Ja tu sobie piszę, a czas ucieka.
O. i znowu do ust cisną się słowa jednej piosenki. :-D " ...Tam przyjaciól kilku mam od lat , dla nich zawsze śpiewam dla nich gram
jeszcze raz zegnam was nie spotkamy sie." Tak to leciało ! ;-D
 ...

niedziela, 13 marca 2011

?

Jak nigdy, tak dziś zaczęło mi przeszkadzać niesamowicie moje przemęczenie.
Mimo tego, że jutro lekcje mnie ominą, sprawdzian też, dzień będzie ciężki. Jutrzejszy i kolejne 4.
Nie mam ochoty kompletnie na nic, nie wiem, co się ze mną dzieje. Wiosna idzie, a ja wpadam w nastrój, jakby to zbliżała się monotonna jesień, a wraz z nią brzydka pogoda. Jedyne na co mam ochotę to zamknąć się  pośród czterech ścian, leżeć, nic nie robić, a przede wszystkim odizolować się zupełnie od świata zewnętrznego. Gdyby tylko było możliwe zgłoszenie takiego nieprzygotowania, tyle, że do życia, nie lekcji. I nie na chwile, nie na godzinę, ale na dłuższy czas...
Jakby tego wszystkiego było mało - nie przechodzi mi choroba, a jest coraz to gorzej, kaszel wymęczył mnie doszczętnie, noc kompletnie zarwałam i zapowiada się powtórka z rozrywki.
Tyle rzeczy mnie denerwuje,  a najgorsze jest to, że nie mogę nic kompletnie w tym kierunku  zrobić . Tkwię w kiczu, bezradna, z rozłożonymi rękoma. Mam cicha nadzieję, że znajdę jakiś sposób. A może powinnam być cierpliwa, a z czasem wszystko się zmieni ? Przeanalizowałam sobie to zdanie no i zabrzmiało co najmniej zabawnie...
Jedynym plusem dnia dzisiejszego było wspominanie starych czasów...
Chyba  'izolacja' będzie jednak dobrą opcją.
Tęsknota mnie zabija.
A teraz w rytmach w kółko lecącej tej samej piosenki powędruję do łóżka i trochę powalczę z chorobą...

l.

Jest dość dziwnie. Dopiero co ogarnełam wszystko, aby było, jak powinno...
Wiele razy dzisiaj się wzruszyłam. To piekne, co niektórzy robią i sposób, w jaki to robią. Piekne, a zarazem poruszające. Lubię się wzruszać. :-) Często przy tym towarzyszą łzy...
Będą kolejne, duże zmiany. Wiele spraw przemyślałam, wiele trzeba zmienić. 
Przyzwyczajam się do szkiełek " na twarzy ", sporo rzeczy do zrobienia, ale za to jutro ukochany poniedziałek, a wraz z nim to, co kocham.
Komu w drogę temu czas.

piątek, 11 marca 2011

droga donikąd.

Są w życiu takie sytuacje, takie postawy, takie wybory i drogi, które prowadzą donikąd. Pomijając już to, że wszystko i tak przemija...
Z wieloma różnymi ludźmi mam styczność, wiele przeróżnych osób jest dokoła mnie. Spotykam się z różnorodnymi, trudnymi sytuacjami, które sprawiają, że nie wiem, co powiedzieć, inne zaś przyczyniają się do mętliku w głowie i poczucia bezradności, przyczyniają się do powstania kolosalnego bałaganu w mojej głowie, a ja biję się z dziwnymi myślami, nie zamykam powiek tylko myślę nad tym, jak pomóc, co zrobić, jak dobrze wszystko rozegrać... Nie raz pewne rzeczy sprawiały, że stałam wryta, jak jakiś słup, z bezradności napływały do oczu łzy, inne tylko, a może i 'aż' szokowały... I tak tez było dzisiaj...
Dziwna sytuacja... Gdy słyszy się o tym, że ktoś jest w podobnej, niemalże identycznej sytuacji, co my niegdyś, w nie tak dalekiej przeszłości. A największa różnica tkwi w tym, że my sobie poradziliśmy, a osoba, która obecnie jest w takiej sytuacji - jest w totalnej rozsypce, na skraju załamania, ma zniszczoną psychikę, jak wyniszczenie... Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze ?  To nie wina tej osoby, to nie wina jej bliskich. Winni są zawistni, fałszywi, egoistyczni, przepełnieni cynizmem, zatruci chorym światem ludzie ! Głupota ludzka nie zna granic. Dlaczego ludzie nie są świadomi, do czego mogą doprowadzić oczerniając, obarczając 'winami' i zachowaniami kogoś, kto nie miał z tym nic wspólnego, niszcząc przy tym czyjeś życie... Co Ci ludzie w sobie mają, co siedzi im w głowach, skoro potrafią doprowadzić do czegoś takiego ... 

czwartek, 10 marca 2011

Nikt chyba nie lubi być okłamywany... Ale za to, jaką mam satysfakcję czasem z tego, że nie dałam się zrobić w balona. Jaką mam satysfakcję z tego, że znam prawdę. KOCHAM TO !
Życie w biegu, ma swoje plusy i minusy. Na chwilę obecną mi odpowiada, ale ciągle wszystkiego przybywa i jeszcze więcej przybędzie. Może być ciężko, ale muszę z tego wszystkiego jakoś wyjść obronną ręką. 
Cały czas do celu. Akcja do celu, akcja zapomnieć, akcja uśmiech...

środa, 9 marca 2011

Historia lubi się powtarzać. Nie trudno się domyślić, że ja tego nie lubię...
Nie mieści mi się to wszystko w głowie. Zwłaszcza źle odebrane słowa, przez co wszystko ulega zmianom, a cały świat zostaje kolejny raz wywrócony do gór nogami. 
Trzeba czekać, potrzeba czasu... Czas pokaże... Muszę być cierpliwa. I będę...

Każda łza uczy jakiejś prawdy...

wtorek, 8 marca 2011

8

Dzień Kobiet...
Usłyszałam dziś wiele ciepłych słów. Wszystkie były piękne, zwłaszcza te od najbliższych mi osób, przepełnione ciepłem i szczerością, wywołujące radość we mnie i uśmiech na mojej twarzy. Bezcenne, a jakie piękne !
I te 'niespodzianki', które wprost uwielbiam. Ludzie potrafią zaskoczyć niesamowicie. Drobiazg, a potrafi wywołać ogrom radości. Dobrze mieć i znać takich ludzi.  :-)
Czasem są w życiu takie sytuacje, które potrafią nieźle skomplikować nam życie, strasznie mącą w głowie i nie wiadomo, jakie poczynić kroki, w którym kierunku powinniśmy zmierzać. Stać na skrzyżowaniu z rozłożonymi rękoma to żadna sztuka. Sztuką jest PRÓBOWAĆ odnaleźć wyjście, znak, drogowskaz i powoli zmierzać ku właściwiej drodze. Nie  ma nic gorszego niż poddanie się bez walki. 
Pogubiłam się, jestem na skrzyżowaniu, ale nie czekam bezczynnie na cud. Szukam odpowiedzi, szukam odpowiedniej drogi. Idę i walczę. Czasem pod prąd, ale żeby wejść na szczyt musimy iść pod górę, pokonując trudności. A później znowu trzeba podążać do źródła, a żeby dojść do źródła - trzeba iść pod prąd.
Czasem zbyt wiele wymagamy, zbyt wiele chcielibyśmy mieć, nie wkładając w to zbyt wiele wysiłku, nie starając się tak, jak powinniśmy, a przecież tak się nie da...

sobota, 5 marca 2011

inaczej.

Cały tydzień zleciał w mgnieniu oka. Oby tak dalej.
Dziś sobota. Jedyne, czego pragnęłam to wyspać się, ale niestety musiałam wcześnie wstać. Przed 7. Zwarta i gotowa by wyruszyć do szkoły. Będzie dobrze. :-)
Co tam w głowie... hmm. Mega mętlik, z którym trudno się uporać, który ciężko ogarnąć. Jak wrócę chyba przeleżę cały dzień w łóżku... Albo i nie.
Wczorajszy dzień był dość wyjątkowym dniem. Dziwne pomysły, dziwne miejsca, śmieszne sytuacje.
Do końca dnia bardzo daleko, a ja już czuję zmęczenie.
Komu w drogę, temu czas !

czwartek, 3 marca 2011

Jak to miło wychodzić na przystanek, kiedy na dworze jest już jasno. Przydałaby się jeszcze temperatura na plusie, bo jak na razie jest -5.  Ale teraz już będzie zapewne coraz to cieplej, chociaż marzec to dość pokićkany miesiąc, zawsze jakiś numer wywinie.
Mam dziwne przeczucia, że wszystko się pozmienia... Yh, wiem to...
Jeszcze tylko dziś i jutro. 
... 

" Słowa mogą wywołać chorobę, słowa mogą zabijać."Cousins

środa, 2 marca 2011

&

Dużo za dużo się dzieje. Ale choć pod jednym względem udało mi się wybrnąć, teraz dalsza część.
Od rana się zastanawiałam, do czego to wszystko zmierza, do czego się zbiega, gdzie się zatrzyma i co najważniejsze - co z tego wszystkiego wyniknie...
Wiele widziałam, wiele wiem. Wystarczyłoby mi tyle. W zupełności. Nie chcę więcej, ale to już nie ode mnie zależy. Nie da się zatrzymać na tym,co jest. Po prostu się nie da. A szkoda...
"Co z tego, że stoisz na środku skrzyżowania, jeżeli nie masz chęci, by iść dokądkolwiek? " — Antoine de Saint-Exupéry . No właśnie... Co z tego ?