poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Wszystko mi dzisiaj przeszkadza, na czele z pogoda, która się psuje. Chciałam po południu spokojnie sobie posiedzieć na dworze, po ludzku, a tu zaczęło grzmiać, później zaczęło padać. Przyszłam do domu, pokręciłam się - no nie wiem już, co ze sobą zrobić... Dzięki rozmowie swój dół obróciłam w śmiech, ale teraz nadal awersja do wszystkiego, 0 entuzjazmu, jestem zła, więc zaraz położę się i zacznie się ewidentne nicnierobienie. Ta, znając mnie będzie zamartwianie się. Jak ja chciałabym nie czuć, móc choć przez chwilę nie myśleć,
no byłabym w siódmym niebie ! 
Niech to wszystko zacznie się układać zanim popadnę w melancholię i zanim do mnie dotrze, że to bezsensu. 
Dzisiaj jeszcze totalny chill, jutro muszę wyruszyć w miasto pozałatwiać pewne sprawy, a po powrocie mam
w planie kilka rzeczy 'organizacyjnych' i wypadałoby nieco ogarnąć programowanie. I znów zacznie
się wstawanie przed 6 ;< całe szczęście tylko 3 dni .
Chyba będzie burza . . . 
Koniec zamulania, koniec smęcenia, k o n i e c !

Brak komentarzy: