Weekend tak, jak tego chciałam - spędzony bardzo miło. Wczoraj szybko zrobiłam się zmęczona, ale nockę musiałam zarwać. Wrocław, wieczorny spacer, kolacja przy pizzy, seans filmowy, a dziś szybkie śniadanie, że tak to określę 'spacer', zakupy i powrót. Następne mam już mniej-więcej zaplanowane, ale kiedy tego nie wiem.
Zastanawia mnie, za kogo ja uchodzę w domu, bo odpowiadając na pytanie mamy odnośnie butów i mówiąc, że kupiłam potrzebną mi parę - nie uwierzyła mi, że naprawdę nabyłam tylko jedną parę :-D
Kocham Wrocław, kocham tam przebywać, uwielbiam patrzeć wieczorem przez okno na ten piękny widok Odry i oświetlonego mostu. To właśnie te widoki zapierają dech w piersiach.
Ogarniam to, co muszę na jutro rano - nadal do prezentacji na konkurs. Poniedziałki najczęściej są lajtowe, po lekcjach na ' trening no i czekam na środę-wieczór, bo cały stres będę miała już za sobą...
Co na dziś ? Odpoczynek, cierpliwość, wyciszenie, czyli wszystko, co najlepsze. Dla serca, dla duszy.
Zmartwienia? Zastąpione optymizmem.
Nerwy? Zostawione za ' wielkim murem ' cierpliwości.
Nie staram się kolejny raz o to, by pojąć i zrozumieć. Nie nadążam, ale na tym nie ucierpię. Zaryzykuję, niech stracę. Ale to nie ja mogę stracić najwięcej...
“Jeśli możesz panować nad sobą - możesz panować nad światem.”